Łańcuch wartości w energetyce jądrowej w Polsce

źródło: iStock

Facebook
Twitter
LinkedIn

Konferencja „Łańcuch wartości w energetyce jądrowej w Polsce”, która odbyła się 26 stycznia 2023 r., rozpoczęła się prezentacją raportu o tym samym tytule.  Z tej okazji wykład wygłosił dr hab. Grzegorz Tchorek, prof. Instytutu Energetyki i jednocześnie Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.

Mówimy o inwestycji wielopokoleniowej. Uwzględniając czas składowania odpadów, to atom jest projektem obliczonym nawet na 200 lat. Przed nami długa droga, bo ciągle jesteśmy na etapie projektowania. Dlatego raczej mówimy o łańcuchu dostawców, a nie łańcuchu wartości. Budowa elektrowni trwa średnio od 7-9 lat, jej eksploatacja to od 60 do 100 lat. Następnie trzeba doliczyć kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat na proces wygaszania.

Ważna rola atomu w Europie

Zdaniem doktora Tchorka obecny kryzys energetyczny i wojna w Ukrainie zmieniła podejście do paliw kopalnych w Europie. I choć nastąpił krótkotrwały wzrost zużycia węgla, to raczej czas udziału gazu w energetyce zostanie skrócony. Polityka klimatyczna i przyśpieszenie wyjścia z surowców wysokoemisyjnych to szansa dla energetyki jądrowej w Unii Europejskiej i na świecie.

Kluczową zaletą atomu jest jej najniższy poziom emisji CO2 wśród technologii wytwarzania energii. Wadą są koszty oraz czas realizacji.

Polska nie korzysta z energetyki jądrowej. Jednak w Unii Europejskiej atom odgrywa ważną rolę. Co czwarta megawatogodzina wytwarzana jest w takich elektrowniach. Globalnie nastąpił nawet 40-proc. przyrost w ciągu ostatnich trzech dekad (w latach 1990-2020). 

W UE cały czas widać podziały w podejściu do inwestycji w atom. Jego przyszłość w elektroenergetyce w kontekście polityki klimatycznej także nie jest przesądzona. Oprócz „zagorzałych przeciwników” jak Austria, Luksemburg, Niemcy są kraje, w których energia jądrowa ma duże znaczenie. Największy udział ma we Francja. Z kolei na Słowacji energetyka nuklearna ma 52 proc. udział, a w Czechach atom to – 37 proc. miksu.

Nasi sąsiedzi już mają dostęp do tej stabilnej energii, a w Polsce może mieć nawet 38 proc. udziału w miksie energetycznym kraju przy założeniu, że powstaną i duże elektrownie i SMR-y.

Ze względu na najwyższy (97 proc.) w porównaniu z innymi technologiami stopień dyspozycyjności elektrowni jądrowych, to właśnie one będą w Polsce mogły w przyszłości odgrywać rolę stabilizującą źródła odnawialne.

Główne wyzwania energetyki jądrowej

Raport wskazuje na trzy wyzwania, które przesądzą o powodzeniu zarówno pierwszego projektu, jak i całego programu jądrowego. Pierwsze to odpowiednie przygotowanie inwestycji. To wpłynie na czas zrealizowania elektrowni zgodnie z harmonogramem. Kolejnym wyzwaniem jest zastosowanie optymalnego modelu finansowania. 

W opinii doktora Tchorka „jednostkowo kwota do zaalokowania jest duża”, ale można ją tak wydać, by przyniosła największe efekty dla gospodarki.

Czas budowy to jeden z głównych problemów. Z reguły założenia są ambitne, ale często potem czas realizacji elektrowni atomowej ulega podwojeniu.

Według eksperta wszystko zależy od odpowiedniego przygotowania, ale także od tego jak sprawnie zbudujemy łańcuch certyfikowania przedsiębiorstw, dostosowywania ich do oczekiwań, by gwarantować stabilność i jakość komponentów przez wiele lat.

Paliwo nuklearne kwestią strategiczną

W raporcie wiele miejsca poświęcono również kwestii zaopatrzenia w paliwo jądrowe dla elektrowni. – Często mówi się, że paliwem nie należy się martwić, bo to sprawa dostawcy technologii, ale biorąc pod uwagę znaczenie strategiczne tego czynnika, to powinniśmy dążyć do kontrolowania cyklu dostawy paliwa jądrowego – mówił Grzegorz Tchorek. – Jeśli odwracamy się od dostawcy rosyjskiego, a na świecie rośnie zapotrzebowane, będzie to surowiec, o który trzeba zabiegać. 

Największymi producentami uranu są Kazachstan, Kanada i Australia. Natomiast największe złoża kontrolowane są przez Australię – to 28 proc. światowych zasobów.

Dlatego posiadanie przez polskie firmy udziałów w złożach mogłoby stanowić element przewagi konkurencyjnej w procesie inwestycyjnym.

Często mówi się, że paliwem nie należy się martwić, bo to sprawa dostawcy technologii. Jednak biorąc pod uwagę znaczenie strategiczne tego czynnika, to powinniśmy dążyć do kontrolowania cyklu dostawy paliwa jądrowego. Jeśli odwracamy się od dostawcy rosyjskiego, a na świecie rośnie zapotrzebowane, będzie to surowiec, o który trzeba zabiegać.

Największymi producentami uranu są Kazachstan, Kanada i Australia. Natomiast największe złoża kontrolowane są przez Australię – to 28 proc. światowych zasobów.

Zdaniem eksperta, gdyby polskie firmy zyskały możliwość posiadania udziałów w złożach, „byłby to element przewagi w procesie inwestycyjnym”.

W planie duże bloki atomowe i SMRy

Omawiając przedstawione w raporcie modele finansowania profesor Tchorek zwrócił uwagę na to, jak bardzo ważne jest „trzymanie się harmonogramu”, bo każde opóźnienie będzie bardzo kosztowne. W raporcie przedstawiono również możliwości i skalę rozwoju energetyki jądrowej w Polsce w oparciu o kilka scenariuszy. A ten podstawowy dla Polski wynika z dokumentów rządowych, czyli Polityki Energetycznej Polski, która ma być wkrótce zaktualizowana, oraz z Programu Polskiej Energetyki Jądrowej.

Zakładamy, że będzie funkcjonował równolegle tzw. duży i mały atom, czyli projekt rządowy oraz realizowany przez inwestora prywatnego, czyli ZE PAK we współpracy z Polską Grupą Energetyczną i koreańskim KHNP oraz że nastąpi stopniowa komercjalizacja technologii SMR .

Według raportu pierwsze trzy duże reaktory w Polsce mogą zostać uruchomione już za 12 lat. Już za dwa lata w ramach projektu rządowego w oparciu o amerykańską technologię oraz jeden – planowany przez ZE PAK i PGE z udziałem partnera koreańskiego. W sumie więc działające w 2035 roku w kraju elektrownie jądrowe będą miały 3,6 GW mocy.

W 5 lat później moce wzrosną do 7,1-7,65 GW dzięki kolejnym trzem nowym reaktorom, zaś w 2045 roku istnieć w naszym kraju może już 9 dużych reaktorów (łącznie od 10,65 do 12,3 GW) – czytamy w raporcie.

W przypadku elektrowni małoskalowych (SMR), uruchomienie pierwszych dwóch projektów również jest możliwe – według raportu – w 2035 r., o łącznej mocy 765 MW. W 2040 roku moce SMR-ów podwoją się, a w 2045 roku osiągną 2.124 MW i uda się zrealizować sześć tego typu projektów. Przyjęto założenie, że powstaną reaktory planowane przez PKN Orlen we współpracy z GE Hitachi, czyli typu BWRX 300 oraz mniejsze modułowe firmy NuScale i KGHM „Polska Miedź” czyli tzw. „sześciopaki” (462 MW mocy).

Łańcuch wartości dla atomu

Odnosząc się do części raportu dotyczącej „budowania łańcucha dostaw i lokalnej wartości dodanej”, profesor Tchorek wskazał przede wszystkim na potrzebę precyzyjnie określonego harmonogramu inwestycji. Konieczne jest także opracowanie katalogu wymagań technicznych i certyfikacyjnych wobec firm.

My dopiero zastanawiamy się, co poza wyspą jądrową mogłyby dostarczać polskie firmy.

Okazało się, że z grona 17 polskich firm, które wzięły udział w badaniu ankietowym, tylko cztery posiadały certyfikaty i akredytacje, upoważniające do udziału w projektach jądrowych.

Opracowanie wskazuje na konieczność „pogłębionych szkoleń merytorycznych dla firm w podziale na poszczególne branże i produkty. Niemniej ważne jest stworzenie oficjalnych wskazówek i instrukcji dotyczących aplikowania do dostawców technologii. Potrzebne jest także jedno „merytoryczne centrum kontaktu dla przedsiębiorstw i instytucji badawczych”.

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności  na stronie klubenergetyczny.pl/polityka-cookies/